niedziela, 30 stycznia 2011

Awans.

Jednym z częściej poruszanych przy % trunkach tematów jest praca. Siedzimy w gronie znajomych i rozmawiamy co słychać w pracy, jakie plany, co ciekawego się dzieje itd. Ponieważ większość z nas jest całkiem ambitna i rozwija się to od czasu do czasu pojawia się ważny i trudny temat awansu. Ktoś chce awansować ale nie ma miejsca w organizacji, komuś innemu nie udało się awansować, a pewnie zupełnie inna osoba przeżywa wzniosłe chwile (lub rozczarowania) na nowym stanowisku. Różni ludzie i różne sytuacje, jedno jest wspólne i pewne - awans to bardzo ważny moment w życiu każdego z nas.

W związku z decyzjami które podejmowałem musiał odpowiedzieć sobie na jedno, niezwykle ważne pytanie. Dlaczego chcemy awansować?
Być może byłem w tej kwestii ignorantem ale nigdy nie wydzieliłem solidnej porcji czasu by zastanowić się nad tym tematem. Obejrzeć go dokładnie z każdej strony, poszturchać w bolące miejsca, a na koniec pociąć na drobniutkie plasterki i obejrzeć pod mikroskopem. Czas ku temu był dobry więc przystąpiłem do działania. Usiadłem godnie (to bardzo ważne, by siedzieć godnie gdy myśli się o ważnych rzeczach!) i uruchomiłem zwoje mózgowe.

Ku mojemu ogromnemu rozczarowaniu nic wielkiego nie wydarzyło się. Ot kilka oczywistych odpowiedzi:
- nowe obowiązki
- większe wyzwania
- rozwój
- pieniądze
- prestiż
- potwierdzenie kwalifikacji i umiejętności

Sensownie, prosto i na temat ale... przyjrzyjmy się temu głębiej, sprawdźmy to rozumowanie. Czy jest ono poprawne? Czy awans jest rzeczywiście najlepszą drogą do zaspokojenia tych wszystkich potrzeb? Przywołam tu historię pewnego dziennikarza, który specjalizował się w relacjach z frontu. Pojawiał się wszędzie tam gdzie toczyły się konflikty zbrojne i przekazywał informacje wprost z najgorętszych miejsc. Był w tym naprawdę dobry i kochał swoją pracę. Dzięki temu został dostrzeżony i po pewnym czasie zaproponowano mu awans. Wiązało się to z lepszą pensją, prestiżem, przenosinami do spokojnej stolicy. Ponieważ było to spełnienie marzeń wielu dziennikarzy nasz bohater zgodził się i objął nową posadę. Szybko okazało się, że nowe stanowisko to nowe obowiązki i zupełnie inny świat. Z pełnego niebezpieczeństw, dynamicznego środowiska przeniósł się do spokojnego miejsca pełnego polityki. Zamiast gorących relacji i strumienia wydarzeń, mozolne wyszukiwanie tematu i robienie z niego "sensacji". Talenty które miał i które tak świetnie sprawdzały się na froncie tu okazały się mało przydatne! Z cenionego, błyskotliwego dziennikarza powoli staczał się w stronę średniactwa. Nie czuł satysfakcji z nowej pracy i szybko poczuł wypalenie.

Jak widać z tej historii wspaniały sukces został przekuty w prawdziwie smutną historię. Awans zamiast błogosławieństwa stał się przekleństwem. Niestety, ale tak działa większość współczesnych firm. Oferują Ci możliwość realnie wyższych zarobków, zyskania prestiżu i rozwoju w zasadzie tylko poprzez awans. Awans który najczęściej oznacza całkowitą zmianę obowiązków - to może być pułapka! To, że dysponujemy talentami czyniącymi z nas wspaniałego programistę, nie oznacza, że będziemy świetnym project managerem IT. Genialny na froncie dziennikarz może zanudzać nas swoimi relacjami ze świata krajowej polityki.

Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by ustalić widełki płacowe tak by najlepsza sprzątaczka zarabiała więcej niż kierownik zmiany jeśli tylko jej umiejętności są tego naprawdę warte. Mądra firma czyni bohaterami (prestiż) także tych którzy są świetni w ramach swojego stanowiska i wynoszą je na zupełnie nowy poziom. Nagradza inaczej niż awansem - inwestuje w Ciebie, rozwija Twoje obowiązki w ramach Twoich talentów.

Odpowiedz sobie na ważne pytanie, czy dalej chciałbyś/chciałabyś awansować jeśli awans wiązałby się z redukcją zarobków o połowę (przynajmniej na rok)? Jeśli nie, to być może awans nie jest dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem. Może znacznie lepiej poszukać firmy która doceni Twoje talenty w ramach najlepszego dla Ciebie poziomu odpowiedzialności, zamiast bić się o awans który Cię unieszczęśliwi?

Ps. Jestem Ci jeszcze winien zakończenie historii naszego dziennikarza. Na szczęście pojawił się w zarządzie ktoś mądry i dostrzegł tragizm sytuacji. Zaproponował reporterowi powrót na stare stanowisko wraz z odpowiednią pensją. Ten zgodził się,w krótkim czasie odzyskał wigor oraz błysk. Nie wypalił się zanadto więc mógł zregenerować się i spełniać dalej w najlepszym dla siebie miejscu.

1 komentarz:

  1. Problem rozwiązuje się kiedy ktoś prowadzi własną firmę. Pojawiają się oczywiście inne np. Jak poukładać firmę, żeby zmotywować ludzi i dać im możliwości "awansu".

    Pamiętajmy, ze w małych firmach np na stanowiskach produkcyjnych ciężko "awansować", jedynie można zmienić zakres obowiązków.

    OdpowiedzUsuń